Dzisiaj uderzyło mnie pewne pytanie, które usłyszałem na mojej ulubionej częstotliwości, czyli 91,3

. Co sądzicie o zastępowaniu naszych rodzimych świąt o długiej historii przez wymyślne bajerki pochodzące od kulturowego misz-maszu zza oceanu? Całe to helołin... Pytanie, które usłyszałem brzmiało mniej więcej tak:
"Czy dajmy na to za trzydzieści lat nadal będziemy przemierzać wiele kilometrów, by zapalić jakże znaczący znicz na grobie kogoś blikiego? A może weźmiemy przykład z USA i zaczniemy się bawić w przebieranie i te śmieszne dynie?"
rozpoczynamy burzę mózgów
Moim zdaniem wszystko, co pochodzi z usa jest durnowate, prostackie i śmieszne

. Jestem dumny z mojego Europejskiego pochodzenia

. W całym USA nie ma takiego byle kościółka, który stoi u nas w każdej wsi od wielu, wielu wieków. Nie mówię tutaj tylko o kościółkach

. Nie chciałbym być częścią tego ich całego systemu. Spójrzcie nawet na te wybory i ludzi obklejających swoje własne domy plakatami wyborczymi... Albo maski kandydatów... Serce się kraja

PŁYCIZNA!